Dziś ostatni odcinek serii dotyczącej Dyrektoriatu – w następnej kolejności zajmę się Terranami, a potem się zobaczy 😉 . Siły lądowe mamy ogarnięte, jedziemy z lotnictwem.
Dyrektoriat ma dwa Helix’y lotnicze. Pierwszy to Interceptor Aerial Helix – jak się po nazwie nietrudno domyślić, będzie składał się z samolotów przechwytujących.
Wielkie, pancerne, ciężko uzbrojone bydlę, do tego wyposażone w Scramblery i systemy kontroli dronów. Jedyną wadą Revenanta jest chyba mała (jak na samolot) mobilność – większość potencjalnych celów jest od niego szybsza. Ale jeśli zamiast uciekać będą próbować walczyć…
Drony pełniące rolę myśliwców przechwytujących , generalnie przeciwieństwo Revenanta – delikatne, lekko uzbrojone (choć w masie mają siłę ognia większą od Revenanta), szybkie i tanie.
Drugi Helix ze sprzętem latającym to Ground Attack Aerial Helix – jak się nietrudno domyślić, tym razem mamy do czynienia ze sprzętem przeznaczonym do niszczenia celów naziemnych.
Powolne, pancerne bydlę, uzbrojone w działko plazmowe zapewniające solidną siłę ognia oraz we wskaźnik celów dla artylerii – pozwala na solidne przetrzepanie skóry wrogim oddziałom naziemnym.
Bardziej mobilne niż Shade, trochę delikatniejsze (tzn. z grubsza tak odporne, jak średni czołg) i zauważalnie słabiej uzbrojone Phantomy mogą pełnić rolę kawalerii – są bardzo skuteczne w ratowaniu czterech liter w tych miejscach, gdzie przeciwnik ma przewagę na lądzie.
Tak naprawdę to został mi jeden Helix do pokazania, ale on nie wyląduje w cyklu „Z Szafy”. Dlaczego? Bo muszę go najpierw pomalować – to Firepower Leviathan Helix, którego głównym elementem jest wielkie latające bydlę nazywające się Wraith. Piechotę z tego pudełka pomalowałem razem z całą resztą swojej piechoty, ale Wraitha nawet nie skleiłem – parę dni temu udało mi się odnaleźć wszystkie części. Trzeba będzie go prędzej lub później ogarnąć.