Dramatis Personae
100 Królestw:
Thomas von Niedorf – kapitan, ukończył Akademię Imperialną w Argem, razem z kilkoma kompanami oraz kilkoma żołnierzami Stalowego Legionu podróżuje w celu dołączenia do sił imperialnych w pobliżu Acheron,
Giuseppe – fechmistrz z jednego z południowych królestw,
Juan – ochroniarz Thomasa,
Janus – weteran Stalowego Legionu, doradca Thomasa;
Iga von Praschnitz – dowódca oddziału zbrojnych obozującego w pobliżu, ma ze sobą 6 żołnierzy;
Brat Mateo – Wędrowny Rycerz Zakonu Tarczy, dowodzący oddziałem milicji (5 milicjantów);
Brat Kristof – Wędrowny Rycerz Zakonu Tarczy, dowodzący łucznikami milicji (5 milicjantów),
Darius – mag Łowców z oddziałem 4 Łowców;
Sierżant Zeem – instruktor musztry Stalowego Legionu (4 legionistów).
Old Dominion:
Bliżej nieznany Archimandryta (pop bojowy),
Oddział 7 Pretorian plus opiekun Relikwii (oddział do walki wręcz),
Dwa oddziały po 4 Kheres (czarujące i strzelające duchy),
Kościany Golem (duże, twarde i groźne bydlę).
Niestety nie mam ładnych fotek armii Regisa, niestety była tylko spodkładowana. Nadrobię następnym razem 😉
Niewielkie miasteczko około 100 kilometrów od Acheron, na godzinę przed świtem…
Niewielkie miasteczko około 100 kilometrów od Acheron, na godzinę przed świtem…
„Panie Kapitanie, Panie Kapitanie, pobudka!”” – głos ochroniarza wyrwał Thomasa ze snu. „O co chodzi?” – Thomas był półprzytomny, ale zrozumiał błyskawicznie, że jego ochroniarz nie wyrwałby go ze snu bez istotnego powodu. „Miejscowi donoszą o dziwnie wyglądającej grupie zbrojnych, poruszającej się w kierunku starego cmentarza. Z opisów wynika, że ich wyposażenie jest podobne do legionów Starego Imperium. I jest z nimi coś… coś dużego, od czego kroków trzęsie się ziemia” zameldował Juan.
„Legioniści Starego Imperium? Tutaj? Czego mogą tu szukać? W sumie nieważne… Cokolwiek to jest, lepiej, żeby tego nie znaleźli” – błyskawicznie przytomniejący kapitan wyrzucał z siebie, zakładając pancerz – „Możemy liczyć na kogoś oprócz ludzi Zeema?”.
„Giuseppe i Janus rozglądają się po miejscowych karczmach za zdolnymi do walki, powinni być w stanie zorganizowac jakieś przyzwoite wsparcie”.
20 minut później
Thomas przyjrzał się zgromadzonym na rynku zbrojnym. Liczył na więcej, ale i tak nie było źle – niewielki oddział zbrojnych, dowodzony przez postawną weterankę, jego towarzysze oraz kilku żołnierzy Stalowego Legionu, aż dwóch Rycerzy Tarczy, którzy zebrali ochotników spośród mieszkańców oraz grupa na którą szczególnie liczył – czterech łowców, podróżujących wraz z magiem. Łowcy mieli doświadczenie w walce z potworami i użytkownikami magii, mogli się bardzo przydać.
„Jeśli raporty zwiadowców są prawdziwe, w stronę starego cmentarza podąża grupa kilkunastu nieumarłych, w towarzystwie jakiegoś rodzaju golema. Nie wiemy, po co tam podążają – ale cokolwiek to jest, lepiej dla wszystkich, żeby tego nie znaleźli. Nie zdążymy przygotować zasadzki, dotrzemy na miejsce mniej-więcej wtedy co i oni. Trzeba będzie stoczyć z nimi regularną walkę. Mamy przewagę liczebną, musimy ją dobrze wykorzystać. Wyruszamy natychmiast.”
Pole bitwy
Najlepiej wyglądający teren pod systemy Fantasy, jaki mamy to zimowy cmentarz zrobiony z elementów Gardens of Morr, terenów do Warcry i różnych żywicznych drobiazgów. Centralna część naszego pola bitwy to kilka nagrobków, które będą robiły za centralny objective, do tego jeszcze jeden nagrobek i jedno mauzoleum służą jako dodatkowe cele położone bliżej stref rozstawienia. Pozostałe elementy zostały ustawione tak, by zapewnić jakąś osłonę przed ostrzałem oddziałom nie znajdującym się na centralnym placu.
Rozstawienie
Regis przegrał roll-off i zaczynał wystawiać się jako pierwszy (wystawiamy oddziały naprzemiennie). Na mojej prawej flance wystawił Bone Golema, wspartego oddziałem Kheresów. Na lewą flankę trafił oddział Pretorian, na środku zaś wylądował drugi oddział Kheres z Archimandrytą. U mnie naprzeciwko Golema stanął oddział Milicji i Stalowy Legion, na lewą flankę trafił oddział łuczników Milicji, a w centrum wylądował oddział Zbrojnych, Łowcy i Imperialny Oficer z obstawą.
Pierwsza Tura
„Naprzód” – Thomas wydał rozkaz. Jego siły ruszyły w kierunku centrum cmentarza. Na prawej flance oddziały Milicji i Stalowego Legionu ruszyły, nie okazując strachu, w stronę wrogiego Golema. Spodziewał się tego po Legionistach, ale determinacja Milicji była pewnym zaskoczeniem – odwagi dodawał im pewnie Brat Mateo – Rycerz Zakonu Tarczy, który przejął dowodzenie nad oddziałem. Zakonnicy byli nieprzeciętnie zdolnymi wojownikami… Zbrojni pod dowództwem Igi oraz Łowcy ruszyli w stronę będących wyraźnie celem nieumarłych nagrobków na środku cmentarza. Łucznicy na lewej flance, zagrzewani do walki przez drugiego z zakonników – Brata Kristofa, ruszyli zająć pozycje strzeleckie na obrzeżach centralnego placu cmentarza. Nieumarli również parli do przodu, choć niektóre z ich zachowań były co najmniej dziwne – kilka duchów zatrzymało się jeszcze przed bramą cmentarza, a Pretorianie kluczyli pomiędzy ruinami dawnych mauzoleów.
Druga Tura
„Strzelać!” – donośny głos Brata Kristofa słychać było chyba na całym cmentarzu. Moment później Thomas usłyszał dźwięk zwalnianych cięciw i świst strzał, a zaraz potem łoskot – to jedna ze strzał wystrzelonych przez łuczników Milicji trafiła w jakiś wrażliwy punkt Golema i odłupała spory kawałek tego strasznego konstruktu. Chwilę później z jego strony dobiegł dziwny dźwięk – Thomas z przerażeniem patrzył jak pomiędzy kapłanem dowodzącym nieumarłymi a Golemem przepływa strumień energii i cielsko Golema zrasta się w miejscu zranienia… Moment później Brat Mateo krzyknął „Za mną!” i na czele oddziału milicji popędził w stronę Golema. W momencie gdy dobiegł do potwornego konstruktu, otrzymał potężny cios, który wyraźnie nim wstrząsnął, ale ustał na nogach i po chwilowym oszołomieniu był gotowy do walki. Dowodzeni przez niego Milicjanci korzystali z długości swojej broni, by pozostawać poza zasięgiem łap oraz dziwnej aury otaczającej Golema.
Znajdujące się tuż za Golemem duchy próbowały podjąć jakieś działania – ale wyraźnie nieskutecznie, ich gesty i śpiewane zaklęcia nie przyniosły żadnego efektu. Widząc odwagę Milicji pozostałe oddziały Imperium ruszyły naprzód, oddział Łowców po zajeciu trochę lepszej pozycji ostrzelał ze swoich kusz znajdujące się za Golemem duchy – ale niestety efekt tego ostrzału był niewielki (jeden zawył z bólu, ale niestety przeżył). Pretorianie ruszyli w stronę zajmujących środek placu zbrojnych, ale nie dotarli do nich. Jedyny sukces zanotował drugi oddział duchów, który przeszedł przez bramę cmentarza i ostrzelał Zbrojnych, raniąc jednego z nich.
Trzecia Tura
Oddział Brata Kristofa ponownie wypuscił rój strzał – tym razem w stronę Pretorian. Niestety tarcze nieumarłych skutecznie ich osłoniły, po czym Pretorianie wydali z siebie nieziemski odgłos i zaszarżowali na wszystkie oddziały znajdujące się na centralnym placu – większość z nich wpadła w oddział Zbrojnych, ale dwóch pobiegło w stronę łuczników a jeden dopadł jednego z Łowców. Tuż przed starciem ze strony Zbrojnych dobiegło głośnie „Utrzymać Szyk!”, zaraz potem odgłosy brutalnej walki wręcz zagłuszyły wszystko inne. Po chwili kilku Pretorian leżało bez ruchu na ziemi, bez żadnych strat po stronie obrońców. Nawet łucznicy przy pomocy swoich krótkich mieczy dali radę zranić jednego z nieumarłych. Niestety chwilę potem część z nich powstała. „To znowu ten przeklęty kapłan, musimy coś z nim zrobić” – Thomas nie liczył na to, że jego żołnierze nadal będą mieli tyle szczęścia w walce.
Na prawym skrzydle niestety sytuacja nie wyglądała tak dobrze, jak w centrum – Thomasa dobiegły odgłosy walki i krzyki konających Milicjantów. Golem niestety okazał się być zdecydowanie skuteczniejszy niż Pretorianie i wyeliminował z walki niemal cały oddział – na nogach stał tylko Brat Mateo i dowódca Milicji.
Chwilę później jednak Thomasa dobiegł doskonale znany mu okrzyk bojowy – to sierżant Zeem wraz ze swoimi Stalowymi Legionistami zaszarżował na potwornego Golema. Szarża niemal powaliła straszny konstrukt, dwuręczne miecze okazały się skuteczną bronią również w starciu z takim przeciwnikiem.
„Czas na nas, Panowie”, powiedział Thomas i poprowadził swoich towarzyszy przeciw powstałym dopiero co Pretorianom. Dzięki ich umiejętnościom chwilę potem niemal wszyscy nieumarli ponownie leżeli bez ruchu na ziemi, walkę kontynuował tylko niosący dziwną relikwię oficer i jeden z szeregowych żołnierzy.
Czwarta Tura
Thomas ponownie usłyszał potworny krzyk, a zaraz potem okrzyk Zeema i potworny łoskot. To jeden z żołnierzy Legionu padł ofiarą dziwnej, śmiercionośnej aury otaczającej Golema – na szczęście został tylko ranny. Chwilę później zniewaga została pomszczona przez kolegów z oddziału, którzy ostatecznie zniszczyli potworny konstrukt. To jednak nie był koniec dzikich odgłosów – moment później okazało się, że wspierające Golema duchy nie są całkiem bezsilne – udało im się sprowadzić na ocalałego Milicjanta i Brata Mateo szaleństwo, od którego ci pozabijali się wzajemnie. Na centralnym placu Thomas wraz z towarzyszami i Zbrojni dobili stojących jeszcze na nogach Pretorian – ci nie odeszli łatwo, jednak ostatecznie nie byli w stanie wytrzymać nawały ciosów. Niestety moment później zainspirowane wyraźnie sukcesem drugiego oddziału duchy skutecznie sprowadziły szaleństwo na część oddziału Zbrojnych – po chwili okazało się, że z całego oddziału ocalała jedynie Iga von Praschnitz i jeden z jej żołnierzy. Łowcy ruszyli w stronę Kheresów by ich pomścić – nie mieli szans dobiec, ale podbiegli kawałek i oddali salwę z kusz, niestety jednak nie dość skuteczną – tylko jeden z duchów wydał z siebie okrzyk bólu. Nieumarli zorientowali się jednak wyraźnie, że nie uda im się osiągnąć celu i zaczęli się wycofywać.
„Zostawcie ich, jeszcze tu wrócą i wtedy się z nimi rozprawimy. Na razie musimy udzielić pomocy rannym…” rozkazał Thomas.
Straty i podsumowanie
„Ledwo kilkunastu żołnierzy Starego Imperium spowodowało tak ogromne szkody…” – Thomasowi trudno było uwierzyć w to, co widział. Niemal cały odział Igi oraz cały oddział Brata Mateo zostały wycięte w pień – część przy użyciu konwencjonalnej broni, część przy użyciu magii. Jeden z Łowców również solidnie oberwał w którymś momencie, nie było pewne, czy przeżyje, a na pewno za szybko nie wróci do polowań na potwory. Wielu innych żołnierzy było mniej lub bardziej rannych.
„Oni tu wrócą. I pewnie dowodzący nimi kapłan wyciągnie wnioski ze swoich błędów. Następnym razem będą groźniejsi… Musimy poszukać pomocy” – ciepły posiłek i piwo nie poprawiły Thomasowi humoru – „musimy lepiej bronić się przed ich magią, bo inaczej sami się w szale pozabijamy…”.
Kolejna bitwa w First Blood utwierdziła mnie w przekonaniu, że system mi się podoba – jest szybki, elegancki i daje spore możliwości kombinowania. Regis nie przygotował się odpowiednio do bitwy (w sensie np. nie pamiętał co robią które czary), przez co na początku dość mocno się pogubił jeśli chodzi o wykorzystanie popa bojowego i Kheresów, dzięki czemu na początku bitwy udało mi się zdobyć wyraźną przewagę. Na drugi raz pewnie będzie bardziej ogarnięty. Ja będę musiał bardziej agresywnie korzystać z Łowców (Hunter Cadre) – dzięki swojemu oficerowi (Null Mage) mogą oni popsuć dzień wrogim czarodziejom i kapłanom, ale muszą być w tym celu odpowiednio blisko. No i 800 punktów to dobry rozmiar bitwy, nie dziwię się, że jest pewnym standardem – można zmieścić sporo, ale nie wszystko i trzeba podejmować trudne decyzje.